sobota, 15 czerwca 2019

Pierwsza w Polsce psia kawiarnia - wywiad z założycielami Psikawki

Kraków, ulica Mazowiecka. To tutaj mieści się pierwsza w Polsce psia kawiarnia – Psikawka. Właściciele, Karolina i Tomek, zgodzili się na rozmowę ze mną na temat tego niezwykłego miejsca.

Skąd pomysł na Psikawkę?

To był skomplikowany proces. Karolina w swoim rodzinnym domu zawsze miała zwierzęta, a kiedy zaczęliśmy mieszkać razem musiała z nich zrezygnować, ponieważ mam alergię na prawie wszystkie zwierzęta (choć w Psikawce już się odczulam i myślimy nad przygarnięciem jakiegoś psiaka). Poza tym pracowaliśmy długo, a ja daleko dojeżdżałem do pracy, więc cały dzień nie było nas w domu. Nie chcieliśmy, by zwierzak się męczył. Jednak Karolinę cały czas ciągnęło do zwierząt – mówiła „chcę mieć pracę, w której miałabym kontakt ze zwierzętami”. Dodatkową motywacją było wyprowadzanie psów. Kiedy przez rok mieszkaliśmy w Chorzowie jedno ze schronisk organizowało bardzo fajną akcję. W weekendy można było przejść się z psem na spacer. Te psy naprawdę się cieszą – gdy zobaczyliśmy jak jeden z nich, po takim spacerze szarpał się i próbował uciec, wzięliśmy go tymczasowo do domu. To był pies wariat, szaleniec. Był z interwencji, 12 dni siedział bez jedzenia zamknięty w domu. Chował więc jedzenie. Jeszcze podczas wyprowadzki stamtąd znajdowaliśmy smaczki pochowane za szafami. 3 tygodnie się dusiłem we własnym domu, ale było warto, bo znaleźliśmy mu świetny dom.

To nas pchnęło, żeby zrobić psią kawiarnię i bardziej pomagać psom, które są w schroniskach. Nazwa to mój pomysł, idea sama w sobie jest Karoliny, także wspólnie wymyśliliśmy Psikawkę - psią kawiarnię. Zastanawialiśmy się gdzie takie miejsce powinno powstać. Stwierdziliśmy, że to musi być Kraków.




Porozmawiajmy teraz o wnętrzach. Jak są one dostosowane do psów. Czy konsultowaliście Wasz pomysł z behawiorystą?

Lokal projektowaliśmy i urządzaliśmy sami. Mamy poduszki dla psów, wygodne legowiska, miski... Każdy pies, który do nas przyjdzie, może się wygodnie położyć, pospać, napić wody, czy pobawić. Skrupulatnie dokupujemy zabawki, które tak samo skrupulatnie psy niszczą, ale taka jest natura psa i mamy tego świadomość. Mamy też sklepik, a w nim bardzo dobrą jakościowo karmę w zamkniętych słoiczkach. Przy barze dajemy miseczkę i można psa nakarmić na miejscu. Mamy już kilku stałych klientów, naprawdę fajnych ludzi, którzy pracują u nas, bo mają pracę związaną z laptopem i mogą przyjść ze swoim przyjacielem. Zarówno pieski, jak i ludzie czują się tu naprawdę dobrze.

Na początku baliśmy się jak zwierzęta będą się zachowywać i na siebie reagować. Konsultowaliśmy to jednak z czterema behawiorystami i okazuje się, że pies, który jest spuszczony ze smyczy i ma swobodę zachowuje się zupełnie inaczej niż na smyczy. Mamy bardzo dobrych znajomych, którzy mają psa ze schroniska. Małą wariatkę, która wszystkie psy zawsze obszczeka, ząbki też pokaże. I pamiętam jak Karolina do mnie zadzwoniła: „słuchaj, jest niespodzianka, przyjechali sąsiedzi z psem, przyjedź!”. Myślałem, że w lokalu jest już wojna. Kiedy przyszedłem, suczka biegała między psami i bawiła się z nimi. Była nie do poznania. Ludzie często deklarują się, że jak tylko będzie akcja z większą liczbą psów to z chęcią przyjdą, żeby ich pupil oswajał się z innymi psami, bo wówczas kompletnie inaczej się zachowuje.



Czy są jakieś zasady obowiązujące psich gości? I czy zdarzyła się kiedyś sytuacja, w której jakiś pies np. Pogryzł innego psa? A może takie sytuacje tutaj się w ogóle nie zdarzają?

Przychodzą do nas ludzie odpowiedzialni i widzimy, że za każdym razem gdy ktoś odwiedza nas z własnym psem to ma na niego oko, i zawsze zwraca uwagę na to co robi pupil. Nie przychodzą do nas ludzie z psami, które mają jakieś problemy. A z drugiej strony może to też fenomen tego miejsca, bo być może pojawiają się ludzie, których psy sprawiają jakieś trudności, ale przez to, że biegają swobodnie po lokalu my tych kłopotów nie dostrzegamy.  Psy, które mogą się swobodnie poruszać zachowują się zupełnie inaczej. Dostrzegamy również, że w Polsce rośnie świadomość tego, że pies to jednak obowiązek i duża odpowiedzialność, i że trzeba o niego dbać i odpowiadać za to, co zrobił.


Czyli, innymi słowy, Psikawka przyciąga odpowiedzialnych właścicieli.

Tak! Przyciąga nawet same psy! Mieliśmy ostatnio taką sytuację: siedzę przy otwartych drzwiach, robię coś na laptopie i kątem oka widzę, że ktoś wchodzi, ale piszę dalej. Kończę zdanie, podnoszę głowę, żeby powiedzieć dzień dobry i widzę wielkiego Doga Niemieckiego. Wszedł do lokalu, zaczął coś wąchać przy kwiatku, wchodził między fotele... Myślę sobie: zaraz wejdzie właściciel. Po chwili jednak wychodzę na zewnątrz, rozglądam się i nie ma nikogo. Dwie minuty później wbiega kobieta mówiąc: „Uciekł mi i przybiegł tu”. A ja mówię „jeżeli był w okolicy no to gdzie miał przybiec. Tylko tu!”.

Jeżeli ktoś w okolicy zgubi psa to pewnie będzie u nas. Przez to, że bywa tu dużo psów, jest tu też dużo zapachów, których my nie czujemy, ale zwierzęta to wabi i ciągnie do środka. Ludzie przychodzą i pytają „o co chodzi, ja nawet nie chciałem tu wchodzić, ale pies mnie tu wciągnął”. Psikawka jest więc przyjazna zwierzętom... Mogą do niej przychodzić nawet same.



Wiem z Facebooka, że byliście w takiej amerykańskiej Psikawce – Boris and Horton. Czy zainspirowało Was coś stamtąd?

Dowiedzieliśmy się tam bardzo dużo. Spotkaliśmy właściciela i mieliśmy okazję o różne rzeczy go wypytać. W Ameryce jest trochę inny styl posiadania psa. Tam pies traktowany jest nawet lepiej niż dziecko. Psy mają markowe ubrania, często nawet droższe niż ludzie. Bezdomni na ulicy siedzą z psami rasowymi. Przez 2 tygodnie nie widzieliśmy ani jednego nierasowego psa. Z tego względu jest problem i w Polsce i w USA jeżeli chodzi o adopcje. Rasowe psy są wybierane do adopcji bardzo szybko, nierasowe zostają, albo czekają dużo dłużej. Nawet w Boris and Horton mieli jeden odcinek dotyczący psich adopcji na Netflixie. Poza tym ludzie mają zupełnie inny tryb życia. W Stanach większość ludzi pracuje z domu, część współpracuje z Europą i ma inne godziny pracy, inni mają elastyczny grafik, więc można zobaczyć ludzi, którzy przychodzą z laptopem, siedzą i pracują, a ich pies sobie biega i bawi się z innymi. Boris and Horton dał nam dużo inspiracji i motywacji. Zobaczyliśmy u nich, że psy mogą być w ich kawiarni i nie ma żadnego larum – biegają, bawią się i mimo, że jest ich dużo, jest tam cicho i bardzo przyjemnie. 
Karolina: Na początku nie umieliśmy sobie tego wyobrazić. Myśleliśmy, że psy będą się gryzły, głośno szczekały…
Tomek: Pierwotnie zakładaliśmy, że w Psikawce będzie mieszkać na stałe 5 do 8 psów ze schroniska. Jednak behawioryści powiedzieli nam, że jeżeli psy tworzą stado to lepiej w nie nie ingerować. Nie dokładać czy usuwać zwierzęcia, bo one się do siebie przyzwyczają i każda zmiana powoduje stres.


Karolina: Widzimy to z resztą podczas akcji adopcyjnych, kiedy psy są cały dzień, jest dużo ludzi, ciągłe bodźce, inne psy… Po tym jednym dniu psiak jest bardzo zmęczony.
Tomek: Często zdarza się tak, że ludzie przychodzą i mówią: „Nie ma piesków?! Co to jest za psia kawiarnia?!”. Wychodzą i czują rozczarowanie, że przyszli do psiej kawiarni i nie pogłaskali psa. Ale to nie wynika z tego, że nie chcemy mieć tych psów. 
Karolina: Jeśli ktoś faktycznie kocha psy i myśli o tym trochę szerzej to wie, że nie powinno się ich męczyć.
Tomek: Nie możemy się promować kosztem zwierząt. Sami widzimy czasem jak przychodzą ludzie, i po 2 – 3 godzinach mówią, że pies jest już zmęczony zabawami, bieganiem i muszą iść. 
Karolina: Sam właściciel w Boris and Horton nam to powiedział. Na początku przyjeżdżał ze swoimi 4 psami do kawiarni na cały dzień. Jednak teraz ich już nie zabiera, bo był to dla nich zbyt duży stres i obciążenie. Ale mamy zjazdy ras i wtedy jest dużo psów i na pewno jakiegoś się spotka, a psy się bawią super. Tak jak ostatnio Labradory i Goldeny – to był raj. Biegały, dawały się głaskać, widać, że dobrze się bawiły.


Też myślę, że zjazdy ras to naprawdę fantastyczny pomysł chociażby dlatego, że ludzie, którzy mają daną rasę są w jakiś sposób do siebie podobni. Jak wybieracie rasy, które mają się pojawić na waszych zlotach?

Karolina: Pierwsze dwie wybraliśmy przez naszą pracownicę Kasię, która ma dwa Border Collie. Stwierdziliśmy, że będzie to najłatwiejsze, bo jest w facebookowej grupie tej rasy i ma dużo znajomych. Później były Owczarki Australijskie, też przez Kasię, a teraz wybieramy pod naszych klientów.
Tomek: Czytamy też co piszą ludzie na Facebooku.
Karolina: Nasi klienci też często pytają nas „a kiedy będzie zjazd…”. W taki sposób zrobiliśmy zlot Labradorów. Termin dopasowaliśmy specjalnie pod naszych klientów.
Tomek: To dopiero pierwsze 1,5 miesiąca naszej działalności, a już tyle się dzieje i mamy mnóstwo pomysłów na kolejne wydarzenia. Chcemy robić turnieje np. w bingo albo chińczyka, w których będzie można wygrać fajne nagrody. Będziemy organizować imprezy, w tym psie urodziny organizowane przez nas, takie z wielką pompą!
Karolina: Nasz Tomasz Master Chef upiekł pierwszy psi tort. Klientka była bardzo zadowolona.

Oprócz psich są tez ludzkie ciasta :) 

Czy psi tort oznacza, że psy mogą go jeść?

Tak, jest z wątróbki, z kurczaka, ale jest ładnie udekorowany rękawem cukierniczym. 


WOW. Widzę, że macie super kreatywne umysły.

Tomek: Chcemy zrobić jeszcze wydarzenia dla dzieci, spotkania z behawiorystami czy dogoterapię. Ruszymy z tym jak tylko ustabilizujemy nasze funkcjonowanie. Zależy nam na dobrej jakości we wszystkim co robimy.
Karolina: Od początku mieliśmy takie założenie, że robimy kawiarnię, do której ludzie będą chcieli przyjść nie tylko dla psów, ale też dla ciast i dla jedzenia. Mamy dobre produkty i wspaniałych kucharzy.
Tomek: I włoską kawę numer 1! 
Karolina: Kawy też długo szukaliśmy, przerobiliśmy aż 5 producentów. 
Tomek: Są takie obszary, w których postawiliśmy na jakość i stwierdziliśmy, że jeżeli ktoś ma do nas przyjść tylko dlatego, że są pieski, a potem okaże się, że ich nie ma, to niech przynajmniej napije się dobrej kawy i zje naprawdę super bezę albo inne dobre ciacho. Mamy też gofry na słodko i wytrawne. Czyli klasyczny z bitą śmietaną, albo wersja bardziej śniadaniowo – kolacjowa. 
Karolina: Ważne jest to, że wszystko robimy sami.  Nic nie zamawiamy z zewnątrz, nawet ciasta na gofry. 
Tomek: I robimy wszystko z dobrej jakości składników, na których nie oszczędzamy i dlatego jest smacznie. 



I herbata też jest pyszna!

Karolina: Herbata jest ekologiczna! 


Wcześniej wspominaliście o rzeczach, które można u Was kupić. Jak są wybierane firmy? Czy same się do Was zgłaszają, czy to Wy je wybieracie?

Karolina: Zrobiliśmy potężny research, szukaliśmy tych firm na własną rękę i jeździliśmy dużo na targi, bo są to produkty dostępne głównie na takich wydarzeniach i nie ma ich w sklepach. Wszystko kupowane jest internetowo. Jako, że sama mam fioła na punkcie ekologicznych rzeczy, to chcieliśmy, żeby to nie był taki typowy sklep zoologiczny, tylko miejsce, w którym można kupić niszowe produkty, które są zdrowe i dobre dla psów. Wszystko jest bez konserwantów. Także szampony i inne kosmetyki, które mamy w ofercie.


Zdaje mi się, że na półce widziałam między innymi Beleko? 

Karolina: Zgadza się! U nas są tylko firmy z dobrymi opiniami.
Tomek: Jakość jest niejednokrotnie lepsza niż dla ludzi.
Karolina: Tak samo smaczki. To jest samo mięso, bez konserwantów, sztucznych dodatków czy barwników. Zdajemy sobie sprawę, że część tych produktów kosztuje więcej niż w dyskoncie. Ale jakość jest nieporównywalnie wyższa, a ludzie też mają coraz większą wiedzę i świadomość. Powoli podejście do takich produktów zmienia się również w Polsce.


Tak, ta świadomość powoli jest budowana. Wracając do zjazdów i piesków do adopcji. Jeżeli ktoś by się zakochał w takim piesku i stwierdził, że się super dogadują, to czy potem adopcja przebiega przez Psikawkę czy przez fundację?

Karolina: Przez fundację. Przychodzą tu opiekunowie, u których te psy mieszkają w domach tymczasowych. Chcemy, żeby ktoś, kto zna swojego podopiecznego mógł odpowiedzieć na pytania osobie zainteresowanej adopcją. Czy lubi dzieci albo koty, jaki ma temperament. Fundacje mocno prześwietla potencjalnych opiekunów. Ale mimo to musimy zawsze czekać z ogłoszeniem, że piesek został adoptowany, aż będziemy pewni, że trafił do odpowiedniego domu. 


Czy te adopcyjne pieski, które przychodzą są typowane przez fundację? Muszą spełniać jakieś wymagania? 

Karolina: Tak, to był nasz warunek, że muszą to być takie psy, o których wiemy, że są łagodne w stosunku do innych zwierząt, ludzi i dla dzieci. Nie mogą to być też psy agresywne. Ale fundacje mają doświadczenie robiąc akcje adopcyjne w innych miejscach, więc wiedzą kogo wybrać.


O, widzę, że tu są schody w dół?

Tomek: Jest tam specjalna salka, gdzie organizujemy adopcje. 


I te zloty ras też są na dole? 

Tomek: Zloty są w całej kawiarni. Dół wykorzystywany jest bardziej na te pieski schroniskowe, żeby nie przebywały na górze z tymi od gości, bo różnie się czasem zachowują. Czasem występują jakieś problematyczne zachowania jak szczekanie czy warczenie, i żeby tego uniknąć zapewniamy psom bezpieczną przestrzeń na dole. 


Czy w adopcjach biorą udział cały czas te same pieski?

Karolina: Nie cały czas, ale się powtarzają. Niektóre są te same. A jak przychodzi jakiś zupełnie nowy to dla niego jest dużo lepiej tam na dole. Jest spokojniej, ciszej. Niektórzy przychodzą do nas też resocjalizować swoje psy. Na przykład nasz klient Chihuahua Franek. Na początku siedział cały czas w kącie. Teraz po 6 – 7 razach w Psikawce wychodzi do innych psów i ludzi. 
Tomek: Czytamy często komentarze w Internecie w stylu „w życiu nie zabrałbym psa w takie miejsce, bo relacja i obcowanie z innymi na pewno by go stresowały”. A jest zupełnie na odwrót. 
Karolina: Te psy się super bawią ze sobą. Nawet te, których właściciele by ich o to normalnie nie podejrzewali.


Myślę, że to wynika z tego co powiedzieliście wcześniej, że przychodzą tu ludzie bardziej odpowiedzialni i zakręceni. Ich psy też są normalne. Jest też taki problem, że jak wychodzi się często na spacer to spotyka się właściciela „no niech się pobawią”, którego pies potem poluje na taką biedną Chihuahuę.

Tomek: Ale najlepsze jest to, że tutaj nic takiego się nie dzieje. Problemy wynikają często z tego, że jest smycz. Gdyby je z niej spuścić to psy naprawdę by się tu bawiły. Bez względu na wagę, czy rozmiar. 


Jak bardzo, bo czuję, że przerosło, Wasze oczekiwania zainteresowanie Psikawką przez te 1,5 miesiąca od otwarcia?

Tomek: Spodziewaliśmy się zainteresowania, ale nie tego, że dla nas to będzie aż tak wykańczające fizycznie. 
Karolina: To jest bardzo ciężka praca. Czytałam, że dużo ludzi ma takie marzenie, żeby otworzyć kawiarnię i wydaje im się, że będzie to dużo łatwiejsze.




Myślę, że też warto to podkreślić, bo potem ludzie często patrzą na takie sukcesy i myślą „Ale fajnie, zrobili sobie kawiarnię z pieskami! Też taką otworzę!”. I potem jest wielkie rozczarowanie, bo jednak to nie jest aż takie proste.

Karolina: Dokładnie! Spotkaliśmy się przedtem z naszym znajomym, który miał gastronomię w Krakowie i powiedział nam: „Kochani, nie róbcie tego”. On miał ciężej, bo to była restauracja. Tak też to sobie tłumaczyliśmy. A teraz okazuje się, że wszystko co nam powiedział się faktycznie dzieje. 


Ale jest też chyba satysfakcja?

Karolina: Bardzo duża. To jest ciężka praca, ale myślę, że proporcjonalna satysfakcja. Jak obserwujemy naszych klientów to widać, że są naprawdę szczęśliwi. 


Przyznam się, że jestem z Warszawy i jakbym miała taką kawiarnię blisko siebie to byłoby dla mnie fantastycznie, bo mogę pracować z domu i to byłoby super, gdyby pracę osładzały mi pieski. Czy planujecie otworzyć podobną kawiarnię w Warszawie?

Karolina: Na razie nie. Uważam, że jeżeli coś ma być dobre to tam po prostu trzeba być. 
Tomek: Szczególnie, jeśli jest to coś związanego z psami i naprawdę dużą odpowiedzialnością. 


Pozwolę sobie dodać jeszcze kilka słów recenzji. Psikawka jest przestronna i ma bardzo dobrą energię. Przesympatyczna obsługa i psiolubni goście nadają sympatyczną atmosferę. Spróbowałam dwóch ciast – bezy oraz domowego ciasta truskawkowego. Oba były doskonałe, co wiele znaczy z moich ust, szczególnie w przypadku bez, których jestem smakoszem. Wytrawny gofr był dla mnie nowością, do której chętnie powrócę. Dobrą recenzją gofra jest również to, że z talerza chciały go zwinąć 3 mopsiki podczas zjazdu mopsów, w którym udało mi się uczestniczyć. Ciężko mi ocenić, czy lepszą zabawę miały mopsiki bawiące się i biegające po całym lokalu, czy ludzie, którzy mogli pogłaskać te charkoczące wariaty. 

Mimo bardzo dużej frekwencji nie zauważyłam ani opóźnień w zamówieniach, ani niepokojących sytuacji na linii człowiek – pies oraz pies – pies. Wszystko zorganizowane było bardzo profesjonalnie. Sklepik wyposażony jest w bardzo dobre jakościowo produkty – o niektórych z nich pisałam już na blogu. Znajdują się tam między innymi moi faworyci – Lata Kita oraz Beleko. 

Podsumowując, z całego serca polecam Psikawkę zarówno osobom, które chcą się gdzieś wybrać ze swoim pupilem, jak i tym, którzy chcą po prostu spędzić czas w miłej kawiarni. Myślę, że swój urok miejsce to zawdzięcza czarującym i bardzo rozsądnym właścicielom, którzy pracują z pasją i miłością do zwierząt, a nie jedynie dla zysku. Gratulacje dla Karoliny i Tomka za stworzenie domu dla psów i zwariowanych psiarzy na mapie Krakowa. 

5 komentarzy:

  1. Jeżeli to miejsce jest przyjazne faktycznie psiakom oraz ich właścicielom to jak najbardziej można do niej uczęszczać. Jednak gdy ja chcę np. zadbać o swojego psiaka to wtedy biorę do ręki degażówki https://sklep.germapol.pl/pl/degazowki.html i zaczynam proces strzyżenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny pomysł i fajny artykuł. Sam niedawno doszedłem do wniosku, że w końcu otworzę własny biznes i wymyśliłem sobie kawiarnię. Najgorzej było ją udekorować, ale udało mi się dostać na https://taktoeasy.pl/ szybką pożyczkę udzieloną mi za pośrednictwem czatu, przez co samo wzięcie pożyczki trwało kilka minut i największym problemem okazał się wybór wystroju kawiarni

    OdpowiedzUsuń
  3. Super wpis! My mamy kota, szynszylę i psa. Psa i kota czeka kastracja co mnie bardzo przeraża. Na szczęście na https://wetmarysin.pl/o-roli-anestezjologa-w-znieczuleniu-psa-i-kota-slow-kilka znalazłam bardzo ciekawy artykuł na temat znieczulenia u psów i kotów. Powiem szczerze, że mnie trochę uspokoił.

    OdpowiedzUsuń