niedziela, 6 maja 2018

Majówka z psami - Starachowice, Wąchock i inne atrakcje

W tym roku majówka wypadła fantastycznie – biorąc 3 dni urlopu, można było zyskać 9 dni wolnego pod rząd. Wraz z moim chłopakiem i przyjaciółką, postanowiliśmy wyjechać gdzieś wspólnie.
Kryteria wyjazdowe były proste: 
- niezbyt daleko od Warszawy (podróż nie mogła być męcząca),
- z daleka od zgiełku miasta (jako odpoczynek od warszawskiego zagłębia korporacyjnego),
- wnętrze musi być miłe dla oka,
- cena nie powinna zwalać z nóg,
- w miejscu muszą być akceptowane PSY (jako, że moja kochana Kasia ma aktualnie 2 pieski, z czego jednego jako dom tymczasowy). 

Przewertowaliśmy internety i wybór padł na wspaniałe miejsce z Airbnb – link.
Starachowice nigdy nie jawiły mi się jako wymarzony cel podróży, ale domek zapowiadał się na tyle fajnie, że postanowiliśmy spróbować. 

Nasza weranda namalowana przez Kasię (link do jej fanpage)

EKIPA WYJAZDOWA – CHAŁKA I TOPA

Chałka jest pierwszym z psów, które Kasia postanowiła przygarnąć pod swój dach. Niestety, to urocze, uszate maleństwo od małego boryka się z problemami – jest to bardzo lękowa suczka, która na nowe sytuacje czy ludzi zamiast reagować z właściwym szczeniętom zainteresowaniem, reaguje ucieczką bądź paraliżem. Chałka jest pod opieką behawiorysty, którego zalecenie to oddanie psiaka do domu z ogródkiem i najlepiej w towarzystwo drugiego czworołapa. (Jeśli jesteście zainteresowani adopcją lub historią Chałki: na stronie fundacji Pies na zakręcie - link oraz na stronie gabinetu, dzięki uprzejmości naszego starachowickiego gospodarza - link)

Profil Chałeczki w naszej chatce

Topa to przeuroczy wyluzowany piesek, który początkowo został przygarnięty jako terapeuta dla Chałki, a teraz zamieszkał w kasinym sercu 😊. Mimo, że Topinambur przeżyła w swoim życiu niemało, to traum w niej wiele nie widać. Potrafi radzić sobie w każdej sytuacji i jest niesamowicie uroczym kompanem. 

Topa odpoczywa po wojażach

STARACHOWICE 

Miasto, mimo, że nie należy do typowych wakacyjnych kurortów, ma w sobie wiele uroku. Wokół Starachowic rozciągają się lasy, rezerwaty oraz Sieradowicki Park Krajobrazowy – czego chcieć więcej w podróży z psem?

Około 50 tysięczne miasteczko może pochwalić się również ogromnym zakładem produkcyjnym firmy MAN (dawniej Star), który wytwarza autobusy również na rynki zagraniczne. Fabryka z zewnątrz robi naprawdę duże wrażenie. 
Fabryka MANa


Każdy psiarz ze swoim czworonożnym kompanem powinien zajść do parku miejskiego. Jest on całkiem pokaźnych rozmiarów, a lekkie zróżnicowanie terenu nadaje mu uroku. Topa była zachwycona przemykaniem jak przecinak przez wysoką trawę.

W parku miejskim
Choć miasto samo w sobie nie jest specjalnie pełne atrakcji, to pełni świetną rolę jako baza wypadowa do innych miejsc.

SKAŁKI POD ADAMOWEM 

Poszukując pieszych destynacji natrafiliśmy na stronę Starachowice travel (link). Znaleźliśmy tam mnóstwo propozycji wycieczek w okolicach Starachowic. Wybraliśmy spacer do rezerwatu skały pod Adamowem. Jego powierzchnia to około 9 hektarów, z czego na długości 1 kilometra rozciągają się skałki, których wysokość sięga nawet do 6 metrów. Wyrastają nagle, w piękny sposób zdobiąc i urozmaicając mieszany las. Nie sposób nie zauważyć podobieństwa niektórych kamieni do Lwiej Skały z „Króla Lwa”. Z resztą w każdej z nich można było zobaczyć coś wyjątkowego.
Kasia i Chałka jako Rafiki i Simba :)

Trochę inaczej niż sugerowano na stronie, zatrzymaliśmy się skręcając w kierunku Henryk z drogi między Starachowicami a Lubienią. Można tam zaparkować na poboczu drogi i pójść prosto w las. Przestrzegam jednak przed błotnistymi miejscami parkingowymi (i jednocześnie pozdrawiam miłego pana, który uratował nas z błotnej opresji).

W lesie są dzikie zwierzęta, których ślady były widoczne na ścieżce, więc jeśli macie psa, który lubi sobie poganiać sarenkę, miejcie się na baczności. Uważajcie tam również na kleszcze – zarówno Kasia, jak i Topa złapały po jednym, natomiast dzięki kropelkom zastosowanym u psa kleszcz odpadł sam zasuszony, co po konsultacji z weterynarzem nie jest niczym groźnym. Jeśli chodzi o ludzi – pamiętajcie – obserwujcie miejsce, w którym znaleźliście kleszcza nawet do 2 -3 tygodni, aby sprawdzić, czy nie występuje tam rumień charakterystyczny dla boreliozy.
Chałka w naturalnym kamuflażu
WĄCHOCK

Odległość między Starachowicami a Wąchockiem to około 6 kilometrów. Był to więc nasz wycieczkowy cel kolejnego dnia. Trasa, którą obraliśmy prowadziła częściowo przez dzielnice domków jednorodzinnych, a następnie, wzdłuż torów, przez las i spokojne przedmieścia. Topa mogła pohasać bez smyczy na leśnym fragmencie, co jest zdecydowanym plusem tego szlaku. 
Mimo, że mieszka tam zaledwie około 3 tysiące osób, Wąchock był dla nas swoistym miastem – inspiracją. Jeśli lubujecie się w zdjęciach z zabawną koncepcją jak ja – będzie to dla Was raj 😊. 

Pierwszą atrakcją jest zapora na zalewie. Okoliczności przyrody cieszą oko, a szum rwącej wody uspokaja skołatane nerwy. Niestety, dla psów nerwy potem mogą być nieco większe, ponieważ most nad zaporą zrobiony jest z kratki, przez którą widać w dole płynącą wodę. Dla psa ani miło po tym iść, ani na to patrzeć (z resztą ja też nie czułam się tam specjalnie pewnie). Topa jednak była bardzo dzielna i zdobyła kolejną sprawność socjalizacyjną. Możecie spróbować czy Wasz pies też będzie na tyle odważny, a jeśli nie, zawsze macie możliwość wyboru innej trasy. 

Kolejnym ważnym elementem Wąchocka jest pomnik sołtysów Polski oraz ścieżka żartów prowadzących do niego. Są to tabliczki zrobione na wzór alei gwiazd, gdzie przeczytamy jak mieszkańcy Wąchocka śmieją się z sołtysa i własnego miasta. Dystans obywateli jest ujmujący i doskonale pasuje do hasła miasta „między historią a humorem”.
Wąchockie żarciki
Zdjęcie koncepcyjne z sołtysem

Dla osób lubiących sakralne zabytki ciekawy będzie na pewno zespół kościelno – klasztorny cystersów. Czas powstania budowli sięga nawet XII wieku. Obejrzeliśmy z zewnątrz kościół klasztorny pw. Najświętszej Marii Panny i św. Floriana, jednak na teren opactwa nie można wchodzić z psem, więc porzuciliśmy dokładniejsze zwiedzanie.



Niedaleko od opactwa stoi pomnik Ponurego – czyli majora Jana Piwnika, dowódcy partyzanckiego Armii Krajowej w Górach Świętokrzyskich i na Nowogródczyźnie i wąchockiego bohatera. Został on odznaczony wieloma medalami, w tym Krzyżem Złotm Orderu Wojennego Virtuti Militari. Monument wykonany został przez członka zgrupowań partyzanckich AK Andrzeja Kastena. Pseudonim Ponurego stoi w kontrapunkcie do wesołego wizerunku miasta, co przyciągnęło nas do tego zabytku.

Pomnik Ponurego
Interesujące są też ruiny zespołu fabrycznego, tzw. pałac Schenberga, którego powstanie datowane jest na XIX wiek. Przykre jest obserwowanie jak niszczeje tak piękna i rozległa budowla. 
Fragment fabryki

Po pełnym wrażeń zwiedzaniu Wąchocka podjęliśmy decyzję o powrocie do Starachowic pociągiem. Jest to zaledwie 1 stacja, a daliśmy odpocząć naszym nogom i łapom. Bilet normalny to 2,30 zł, natomiast bilet dla psa to 4,50 zł. Ale dzięki temu Topa została psem, który jeździł koleją!

Samozwańcza miss Wąchocka :)

Pies, który jeździł koleją

RADOM

Choć do Radomia wpadliśmy już wracając, to uważam, że należy go również umieścić w tym zestawieniu. Jako, że podczas drogi powrotnej towarzyszył nam 27 stopniowy upał, postanowiliśmy odpocząć nad zalewem Borki. Jest to miejsce, gdzie zjemy pyszne lody, a dzieci pobawią się na pobliskim placu zabaw, bądź pojeżdżą gokartami. Pieski muszą być na smyczy. 
Pięknym architektonicznie budynkiem jest również Zespół Szkół Samochodowych w Radomiu.

Szkoła samochodowa w Radomiu

JEDZENIE

Przy wyjazdach z psami ważne jest, gdzie będziemy jeść. W naszym domku mieliśmy możliwość gotowania samemu, jednak nie oszukujmy się – jeśli chcemy prawdziwie wypocząć to codzienne przyrządzanie czegoś nie będzie temu sprzyjało. 
  • Starachowice: W naszym miejscu pobytu pan Dariusz, właściciel naszej chatki, polecił nam kilka sprawdzonych miejsc. Pizza Jocker – posiada darmowy dowóz na terenie Starachowic, więc nie musimy się martwić czy ktoś wpuści nas z psem. Jest bardzo dobra, choć i rozmiary są konkretne, więc nie popełnijcie tego błędu co my i zamówcie najwyżej po pół dużej pizzy na głowę. My zamówiliśmy 3 duże pizze i starczyło nam na pół wyjazdu. Drugim poleconym lokalem była kawiarnia Kafka. Jest to miejsce z ogródkiem, więc pies może z nami pójść. Dostaliśmy miskę, a pani kelnerka była bardzo psiolubna. W kawiarni około 3 stron menu zajmują różne rodzaje kawy, drugie tyle herbaty, a do tego serwowane są tam również wszelkie piwa, także z lokalnych browarów. Ja zamówiłam szarlotkę „na bogato” i dostałam niebo w gębie na talerzu 😊. Zdecydowanie polecamy!
Faktycznie "na bogato" :)
  • Radom: Jadąc do Starachowic znaleźliśmy przeuroczą, domową restaurację Mamma Leo. Jest to lokal przyjazny nie tylko rodzinom z dziećmi, ale również psom. Z tyłu restauracji jest zadaszony i bardzo przyjemny ogródek, gdzie nawet Chałka mogła poczuć się bezpiecznie w ciszy i w swoim kąciku. Pani kelnerka służyła radą, miską z wodą dla psa i dobrym podejściem do czworonogów. Za zestaw lunchowy składający się z buraczkowej zupy krem, kaczki z mizerią (i śmieszną galaretką z ogórka) oraz szarlotki na ciepło zapłaciliśmy 14 złotych! Do tego zamówiliśmy czarny makaron z serem brie, orzechami i gruszką, a także czerwony makaron z krewetkami, chilli i suszonymi pomidorami. Niebo w gębie i w rozsądnej cenie! Bardzo polecamy!
Modelka Topa w Mamma Leo, gdzie czuła się wyśmienicie
Na sam widok znów jestem głodna....
  • Wąchock: Niestety w Wąchocku zatrzymaliśmy się tylko na lody w barze Żarcik oraz w Zielonej Budce. Oba te miejsca mają ogródki, więc psy są bez problemu akceptowane. 


ZAKWATEROWANIE

Jak już wspominałam, nasz domek miał wszystko czego potrzeba – ładną łazienkę, kuchnię z niezbędnym wyposażeniem (w tym mikrofalówką do odgrzewania pizzy Jocker 😊 ), wygodne łóżka, dużą werandę i ogrodzone podwórko, na którym można było zaparkować samochód i wybiegać psy. Oprócz tego miał też swój niesamowity klimat, piękną roślinność, ptaki i wiewiórki wokół oraz pomocnego i przesympatycznego sąsiada, a zarazem właściciela – pana Dariusza, który jest weterynarzem (co przy wyjeździe z dwoma psami daje dodatkowe poczucie bezpieczeństwa). 

Przy werandzie nawet Chałka czuła się wyluzowana :)

Podsumowując, nasz wyjazd z dwoma psami do miejsca, które nie jest typowym turystycznym kierunkiem był tyleż spontaniczny co udany. Psy w naszym społeczeństwie są coraz bardziej uznawane za członków rodziny, więc ich towarzystwo w transporcie miejskim czy w restauracjach, nawet w mniejszych miejscowościach nie jest już niczym nadzwyczajnym. Okolice Starachowic są bardzo ładne i spokojne, dzięki czemu w niedalekim sąsiedztwie Warszawy odpoczniemy i naładujemy baterie. Myślę, że rejony te mogą być bardzo atrakcyjne w sezonie grzybiarskim, bo w takim zagłębiu lasów nietrudno będzie o obfite zbiory.

Dzielne podróżniczki w drodze powrotnej do Warszawy


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz